Wczoraj (DZIEŃ 2) Fretka wykazała się niebywałą odpornością na smakołyki, kompletnie ignorując gotowane jajko i jogurt naturalny. Kawałek białka zjadła jedynie podany z ręki, tak że nie musiała opuszczać gniazda, tym samym nie dając mi ani przez moment popatrzeć na swoje potomstwo. Maleństwa siedziały w gnieździe wyjątkowo cicho, choć to, że prawie nie słychać ich krzyków zapewne spowodowane jest ich niedużą ilością. Dla porównania Pchełka miała 9 (początkowo nawet 10) osesków i tamtą gromadę słychać było na okrągło. Dzieci Fretki płaczą sporadycznie i częściej słychać jedynie odgłosy ssania mleka, jeśli się dobrze przysłuchać.
 |
DZIEŃ 3 |
 |
DZIEŃ 3 |
Dziś natomiast (DZIEŃ 3) Fretka jest bardziej skłonna do opuszczania gniazda - choć świeży plasterek ogórka także jej nie rusza! - i tak w trakcie jednej z takich eskapad udało mi się nie tylko nakręcić wierzgające łapki, ale i zrobić nawet dwa wyraźne zdjęcia! Maluchy mają już odklejone małżowiny uszne, miniaturowe ząbki i pierwsze nieśmiałe zapowiedzi przyszłych ubarwień. W tej chwili naturalnie nie można jeszcze rozpoznać kolorów, jednak mam praktycznie 100 % pewności, że nie będzie wśród nich białych ani żadnych innych odmian o jasnym podszyciu. Co zaś daje ogromne szanse na jakieś sreberko - a może nawet wszystkie 4? Ach, marzenia! :P Prawie na pewno w gnieździe są 4 sztuki i choć liczyłam na więcej, zobaczymy, co z tych ziewaczek wyrośnie.
Mlaskacze i ziewaczki
Czas na przepychanki
Ej, gdzie z tymi kamerami?!
Koniec przedstawienia,
czas wracać do karmienia!
I tak po chwilach kryzysu pod tytułem "ZABIERZ MNIE STĄD!" królewna grzecznie wróciła do karmienia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz