Wczoraj 72.
Dziś 40.
I przywiozłabym ich jeszcze dużo, dużo więcej - praktycznie mogłabym wynieść 1/3 likwidowanego antykwariatu! - gdyby nie ograniczenia finansowe. -70% uratowało mnie przed kompletnym bankructwem, ale i tak wydałam fortunę. Tyle nowych książek! :D Gdyby nie przyzwyczajenie, nie musiałabym chodzić do biblioteki przez najbliższe 2-3 lata, ale i tak pewnie czasem będę :P
Jak już wspomniałam, to małe szaleństwo wymagało lekkiej reorganizacji zagospodarowania półek. Zniknęły nieużywane segregatory i tym sposobem zyskałam dwie pokaźne powierzchnie magazynowe dla mojej nowej biblioteczki. Mimo to część starszych książek postanowiłam sprzedać, bo obawiam się, że moja miłość do gromadzenia ich szybko nie zmaleje, a na kolejne książki już NIE mam miejsca. Na razie. Sprzedając te, których już nie będę więcej czytała, zyskam potrzebne miejsce, a i odzyskam nieco wydanych funduszy. To chyba nie takie złe rozwiązanie ;)
Przytargałaś ponad 100 książek?! Szacun!
OdpowiedzUsuń