Ze spraw bardziej przyziemnych, dzisiaj doszła wreszcie do skutku adopcja jednej z moich podopiecznych, syryjki Nesti, która pojechała aż do Wrocławia :D Wprawdzie zdarzały się już adopcje nawet i na drugi koniec Polski, a jednak mój tata wciąż na wieść o tym, że ktoś przyjedzie XXX km po - uwaga - C H O M I K A, wychodzi z wyrazem głębokiego niedowierzania na twarzy. Dla niego chomik to 10-15zł w najbliższym zoologicznym i chyba nic ponad to, dlatego każda moja wizyta u weterynarza z którymkolwiek z podopiecznych zawsze utrzymywana jest w największym sekrecie i rzadko kiedy dowiaduje się o tym tata. Mama na szczęście okazuje coraz więcej zrozumienia dla mojej pasji, ale i tak ani ona, ani tata wciąż nie są na tyle zorientowani w moim "stadku", żeby zauważyć, że pojawiło się coś nowego.
A dziś pojawił się czarno-biały chomik. Zupełnie nieplanowanie i niespodziewanie. Może i nie groziło mu oddanie na karmę dla węża, jak to zwykle dzieje się w przypadku chomików, którym załatwiam adopcje, ale ktoś go już nie potrzebował i oddał. Jest wyjątkowo spokojny i odrobinę zbyt chudy, ale samo to, że mieszkał w klatce z innym chomikiem jest niedopuszczalne i świadczy o rażącej nieodpowiedzialności (ewentualnie braku odpowiedniej wiedzy) jego byłego opiekuna. Co będzie z nim dalej? Czy zamieszka u mnie, czy może znajdę mu nowego, odpowiedzialnego opiekuna? Jeszcze nie wiem ;)
Uwaga, sezon eksperymentów z szatą graficzną bloga uważam za otwarty! :D Mam nadzieję, że nie kliknę czegoś, co zniknie mi całego bloga...
Uwaga, sezon eksperymentów z szatą graficzną bloga uważam za otwarty! :D Mam nadzieję, że nie kliknę czegoś, co zniknie mi całego bloga...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz