czwartek, 8 października 2015

Uniwersytet Śląski, czyli absurdy polskiego szkolnictwa

Ten nasz wydział to jest jakaś organizacyjna porażka. Dzisiaj do dziekanatu było już tyle ludzi, że musiały się ustawić dwie osobne kolejki, ale to jeszcze nic, bo D. znów wepchnęła się z tyłu prawie na sam przód. Tym razem decyzja w sprawie naszych zajęć dodatkowych już była, niestety odmowna „bo w grupie jest za dużo osób”. Jakie za dużo, skoro byłam na zajęciach, D. i Ł. na swoich również i jakoś jeszcze nigdy nikomu nie brakło miejsca w sali! Sami wykładowcy nie mają nic przeciwko dodatkowym słuchaczom. Dlaczego decyzje podejmuje ktoś, kto nie ma najmniejszego pojęcia o rzeczywistości? Podobno to nawet nie nasza prodziekan decydowała, tylko jeszcze ktoś wyżej, jeszcze bardziej odcięty od tego, co dzieje się na zajęciach. Z drugiej strony czym tu się dziwić, typowo polski paradoks – teoretycznie dają nam, studentom, dodatkowe punkty ECTS do wykorzystania na DOWOLNE zajęcia dodatkowe, jednak w praktyce odrzucają wnioski o udział w takich zajęciach jak leci z przyczyn zupełnie absurdalnych. Po co zatem w ogóle tworzyć, przynajmniej na papierze, takie możliwości? Po co dawać studentom nadzieję, że mogą coś więcej, skoro NIE mogą? Żeby wykazać się przed jakimś ministerstwem jak to u nas na uczelni jest super?

Założę się, że gdyby to było płatne, to wniosek zostałby przyjęty z entuzjazmem, a na samą decyzję nie musiałabym czekać dwóch miesięcy (choć teoretycznie decyzja miała zapaść w ciągu miesiąca, dlatego też złożyłam wniosek odpowiednio wcześniej). Gdybym wiedziała gdzie, odwołałabym się od tej decyzji, bo naprawdę zależy mi na nauce języka włoskiego, całe wakacje żyłam w przekonaniu, że od października wreszcie będę mogła zrealizować to marzenie! Ale to jest Polska, a co więcej – Uniwersytet Śląski. A jak to u nas się powszechnie mówi, nie bez kozery – to jest UŚ, tego nie ogarniesz...!

2 komentarze:

  1. Takimi sprawami jak programy nauczania, punkty ECTS itp. zajmuje się Państwowa Komisja Akredytacyjna. Mimo, że moje studia są płatne też już nie jeden raz przekonałem się jak fikcyjne to wszystko bywa. Z jednaj strony usunięcie kierunku dziennej administracji, teraz podwyżka opłat, a jeszcze do niedawna musieliśmy walczyć o utworzenie specjalizacji zamówienia publiczne.

    Na początku spróbuj odwołać się do władz uczelni, A jak one nic nie zrobią możesz napisać do w/w Komisji, zwłaszcza o tym jak rozprowadzane są punkty ECTS, studenci są wodzeni za nos, a tak zwana ,,góra" nie robi sobie z tego nic.

    Pozdrawiam!

    http://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Takimi sprawami jak programy nauczania, punkty ECTS itp. zajmuje się Państwowa Komisja Akredytacyjna. Mimo, że moje studia są płatne też już nie jeden raz przekonałem się jak fikcyjne to wszystko bywa. Z jednaj strony usunięcie kierunku dziennej administracji, teraz podwyżka opłat, a jeszcze do niedawna musieliśmy walczyć o utworzenie specjalizacji zamówienia publiczne.

    Na początku spróbuj odwołać się do władz uczelni, A jak one nic nie zrobią możesz napisać do w/w Komisji, zwłaszcza o tym jak rozprowadzane są punkty ECTS, studenci są wodzeni za nos, a tak zwana ,,góra" nie robi sobie z tego nic.

    Pozdrawiam!

    http://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń