Wszyscy mówią o zamachach
terrorystycznych, które tej nocy miały miejsce w całym Paryżu. A terroryści
zapowiadają kolejne. Ostatnio często coś się tam dzieje, jak gdyby islamiści
wzięli sobie za cel zniszczenie Francji. Rząd wpuścił do siebie tych wszystkich
muzułmanów i teraz widać tego skutki. Zawsze byłam tolerancyjna i nadal staram
się być, ale to, co się tam wyrabia, dawno przekroczyło pewną granicę. Tej nocy
terroryści nie patrzeli już nawet, czy mieli na celowniku swoich czy „niewiernych”
– po prostu strzelali do wszystkich jak leci! A najgorsze jest to, że to samo
czeka inne państwa europejskie, jeśli w dalszym ciągu będą takie otwarte na
tych rzekomych uchodźców, którzy tak naprawdę są w większości imigrantami
ekonomicznymi, którzy ze względu na pochodzenie są na najlepszej drodze, by
podbić Europę w imię islamskich bzdur, które im się brutalnie wpaja od
najmłodszych lat. Jak można wierzyć, że po samobójczej śmierci każdy z tych terrorystów
dostanie tysiąc dziewic? To jeszcze większy idiotyzm niż te
głoszone przez katolickich fanatyków…
Wszyscy wiedzą, do
czego to wszystko doprowadzi. Ludzie widzą, co się dzieje. Politycy z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie powodu wydają się ślepi
i głusi na głosy rozsądku, cały czas starając się podtrzymać absurdalną, sztuczną wizję "Europy tolerancyjnej zawsze i wszędzie". Z Internetu zaś sukcesywnie usuwa się dowody tego, co
się dzieje na świecie, żeby nie wybuchła panika. I nikt nic nie robi, żeby
czemukolwiek zapobiec. Nie wierzę, że nie ma kogoś, kto potrafiłby skutecznie rozwiązać narastający problem. Nie wiem, w jaki sposób, ale wystarczy mi, żeby powstrzymał to, co się dzieje.
Zanim będę gotowa, żeby w przyszłości zamieszkać we Francji, ta wcześniej przestanie istnieć, albo stanie się ostoją islamu, co w
sumie wychodzi na to samo, bo dla mnie "niewiernej" nie będzie tam miejsca…! Z pierwszej ręki wiem, że w Ameryce powoli
robi się to samo, co u nas, muzułmanie tłumnie zalewają kontynent, by któregoś
dnia przejąć kontrolę swoją miażdżącą przewagą liczebną. I jak na razie jedynym miejscem odpornym na islam (wiem, wiem, nie każdy muzułmanin to terrorysta, ale źródłem problemu jest właśnie ich oderwana od realiów XXI wieku wiara), z właściwą polityką w stosunku do nowych osadników, wydaje
się odległa Australia. Cholera, czy naprawdę tak wygląda przyszłość tych,
którzy zdołają przetrwać i w porę uciec? Odległa, oddalona od wszystkiego co znamy o tysiące kilometrów Australia?
No tak, od wszystkiego, co znamy, ale zapomniałam, że to, co znamy, może już wtedy nie istnieć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz