Znów praktycznie całą noc nie mogłam zasnąć, ani na
chwilę, więc przez wiele długich godzin w mojej głowie szalała gonitwa myśli. O
studiach, o pracy, o chomikach. I doszłam do wniosku, że już jakiś czas temu
zgasła we mnie bezgraniczna miłość do chomików, pomimo zajmowania się adopcjami
i podobnymi akcjami związanymi z chomikami. Uratowanie chomika może i sprawia
mi przyjemność, ale tylko przez krótką chwilę, dzień, może dwa, a potem emocje
opadają i jest tak, jak było wcześniej. Mam tyle chomików, a niewiele bawię się
z którymkolwiek z nich, nie tylko przez wieczny brak czasu, którego mam
przecież teraz znów więcej. Po prostu zgasła we mnie pasja, jedna z moich
niewielu i teraz trzymam te wszystkie chomiki głównie z przyzwyczajenia, nie z
prawdziwego uczucia. Gdy zaś gryzą szczeble lub głośno demolują klatkę, mam
autentyczną ochotę zrobić im krzywdę. Nie wszystkim, ale z pewnością nie pałam już sympatią do przeznaczonej do adopcji trójki, Dynia też budzi
we mnie szał, od kiedy jej ulubionym zajęciem stało się gryzienie prętów klatki,
tak że nie omieszkam się trzepnąć jej porządnie dłonią, jej oraz Silvera, gdy
robi to samo. To już z pewnością nie jest pozytywne uczucie, dlatego
zdecydowałam, że T, Z i K oddam komukolwiek za symboliczną opłatą, która zniechęci osoby okazyjnie zbierające gryzonie na karmę dla węży itp. Niech
czym prędzej bierze je ktokolwiek, naprawdę już nie interesuje mnie kto, dopóki
nie jest to żaden terrarysta. Naprawdę mam serdecznie dość tej niefortunnej trójki. Dynię
prawdopodobnie oddam do prawdziwej adopcji, do swojego wychowanego od oseska
chomika mam jednak większy sentyment, więc dla niej chcę dobrego domu. Reszta
chomików niech żyje sobie swoim życiem u mnie, postaram się okazywać im więcej
zainteresowania i czułości, ale nie wezmę już żadnego nowego na przetrzymanie ani dla
siebie, póki moje dotychczasowe żyją. A gdy i te stopniowo się wykruszą, sprzedam klatki i
wyposażenie, zostawiając sobie miejsce na jednego, maksymalnie dwa chomiki.
Koniec z hurtem rzędu 10-12 chomików. Może dzięki temu wróci moja dawna pasja
do tych stworzeń. W każdym razie ten jeden czy dwa chomiki nie będą więcej mieszkały
w klatkach, tylko w dużych akwariach, jeśli uda mi się zdobyć gdzieś i ulokować
drugie. Koniec gryzienia prętów, które ostatnio budzi we mnie wściekłą furię i
niepohamowaną agresję. Z pewnością poprawi to stan mojej psychiki oraz
portfela, bo jedna duża karma 2,5 kg za 41 zł zacznie starczać na pół roku lub dłużej
zamiast miesiąca, choć pieniądze mają akurat najmniejszą wagę w
decyzji o zredukowaniu mojego zoo.
Takimi
oto gorzkimi przemyśleniami zajmuję się, gdy nie mogę spać, więc ostatnio poświęcam
im naprawdę dużo, dużo czasu. To jedyne dostępne zajęcie, gdy nie mam szans na zdrowy
sen, zaś jego poważny niedobór ewidentnie zaczyna mi równie poważnie szkodzić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz